szeroko

test1

Alt-katolicyzm, czyli polscy "nadpapieże"



KARDYNALE, NIE AGITUJ? Wypowiedź Krystyny Pawłowicz komentuje Jan Jęcz

Rozważmy następującą tezę: polski odpowiednik alt-rightu objawił się nie na gruncie polityczno-społecznym, lecz religijnym. Prawo i Sprawiedliwość wydaje się dostatecznie radykalną i (przynajmniej pozornie) antyestablishmentową siłą, by móc zagospodarować elektorat szukający formacji politycznej opartej na tych wartościach. Dla amerykańskiej alternatywnej prawicy Polska stanowi wręcz przykład ziszczenia wyznawanych przez nią ideałów. Nie oznacza to jednak, że procesów kulturowych, politycznych i społecznych, które za oceanem doprowadziły do powstania alt-rightu, nie można zaobserwować w Polsce.



Dzień po Światowym Dniu Migranta i Uchodźcy posłanka Krystyna Pawłowicz opublikowała publiczny apel do kardynała Kazimierza Nycza, by „proislamsko nie agitować i nie zawstydzać «nieprzyjmowaniem uchodźców»” . Podobnej krytyce w ostatnim czasie poddany był także prymas Wojciech Polak. Z kolei badania dr. Rafała Cekiery wykazały, jak duża jest niechęć wielu polskich prawicowych internautów do papieża Franciszka.

Ataki na Kościół hierarchiczny to częsty temat kazań, rekolekcji czy wypowiedzi medialnych wielu popularnych w internecie kaznodziejów – m.in. ojca Augustyna Pelanowskiego, ks. prof. Pawła Bortkiewicza, ks. Piotra Glasa czy ks. Romana Kneblewskiego. Papież i biskupi są w tych filipikach przedstawiani jako niezdolni do radykalnego działania, zarażeni „wirusem politycznej poprawności”, porzucający tradycyjne wartości. W ten sposób ustawiani są w podobnych rolach, jak Partia Republikańska w dyskursie alt-rightu. Podważając autorytety, kaznodzieje zastępują ich słowa własnymi, przedstawiając głoszoną wykładnię Pisma Świętego czy naukę społeczną jako oczywiste, logiczne i jedyne słuszne. Można odnieść wrażenie, że w ten sposób w polskim internecie rodzi się powoli „alt-kat”, alternatywny katolicyzm.

*

Wykorzystywanie możliwości błyskawicznej komunikacji i docierania do szerokich mas, jakie daje sieć, stanowi jeden z głównych czynników wzrostu popularności tego ruchu. Autorskie vlogi ks. Kneblewskiego czy Jacka Międlara oglądane są przez dziesiątki tysięcy internautów. Ten ostatni, ze względu na nałożone na niego kary, a także przypadki blokowania wystąpień, postrzegany jest często jako męczennik alt-katolicyzmu – podobną rolę na alternatywnej prawicy gra Milo Yiannopoulos.

Międlar, ks. Kneblewski czy o. Pelanowski nie działają sami. Promowani są przez ekosystem „alt-katolickich” portali (jak Polonia Christiana, Fronda.pl, Gloria.tv), a także mediów tradycyjnych – gazet czy rozgłośni radiowych. Podobne zjawisko zaobserwować można było w przypadku rozwoju alt-rightu, operującego poprzez sieć skomunikowanych blogów i stron (np. Breitbart czy Daily Stormer) [10]. Nie bez znaczenia jest także zaplecze finansowe, którym dysponują „alt-katolickie” media. Prywatne finansowanie – z datków odbiorców, wsparcia indywidualnych podmiotów, spółek czy fundacji – zapewnia niezależność od Kościoła hierarchicznego i swobodę w głoszeniu poglądów krytycznych wobec niego. Szybki rozwój alt-rightu nie byłby możliwy bez wiedzy o rynku wydawniczym i fortuny Steve’a Bannona. W Polsce natomiast biznesowa zaradność ks. Tadeusza Rydzyka pozwoliła na powstanie sieci wpływowych mediów katolickich, niekoniecznie jednak kościelnych – co dało impuls do powstawania kolejnych.

*

Wszystko to nie mogłoby funkcjonować bez bazy odbiorców i komentatorów, prosumentów gotowych dzielić się otrzymywanymi treściami. Jak wynika z badań dr. Konrada Pędziwiatra, internet, a zwłaszcza media społecznościowe, są głównym (85 proc. wskazań w ankiecie) źródłem informacji dla kleryków. Ponadto, choć deklarują oni raczej zgodę ze Stolicą Apostolską, to w kwestiach szczegółowych, szczególnie dotyczących uchodźców, mają odrębne zdanie. Badania te miały co prawda swoje metodologiczne ograniczenia, brakuje dokładnych informacji o próbie badawczej i metodzie. Mimo to warto pozostać otwartym na ewentualność, iż polski Kościół ma problem z formacją seminarzystów.

„Alt-katolickie” poglądy nie są jednak wyłącznie domeną duchownych. W opublikowanym w 2015 roku raporcie CBOS-u pt. „Kanon wiary Polaków” można przeczytać, że 1/5 osób uczestniczących w praktykach religijnych częściej niż raz w tygodniu nie wierzy w istnienie nieba, piekła ani czyśćca, a 66% wszystkich badanych (więc także wielu katolików) wierzy w przeznaczenie, dobry lub zły los. Z grudniowego badania Centrum wynika natomiast, że aż 81% osób uczestniczących w praktykach religijnych kilka razy w tygodniu nie zgadza się na przyjęcie uchodźców. Synkretyzm poglądów, patchworkowy charakter ideologii to cecha szczególna alt-rightu, którą odnieść można także do „alt-katu”. Konserwatyzm i ultraprawicowość w tym wydaniu to przede wszystkim poważna i nieco odstraszająca maska, za którą kryje się elastyczne interpretowanie autorytetów czy doktryny oraz skupienie na bieżących tematach polityczno-społecznych, nie zaś na rozwoju własnej teologii czy spójnej nauki społecznej. Alt-kat jest więc nie tyle herezją, co religijną subkulturą, konglomeratem niszowych środowisk czy działaczy.

Odrębnym aspektem funkcjonowania alt-katu w Polsce pozostaje jego ironiczne, żartobliwe oblicze, którego przykładem jest np. fanpejdż „Katolickie memy”. Językiem memów prowadzi on nieustanną krytykę papieża Franciszka, Kościoła posoborowego czy protestantyzmu, jednocześnie jednak nie dając się zakwalifikować jednoznacznie do środowiska tradycjonalistycznego. Obrazoburczość w polityce różni się oczywiście od obrazoburczości religijnej. Szarganie sacrum nie jest znakiem rozpoznawczym alt-katolicyzmu w takim stopniu, w jakim stanowi modus operandi alt-rightu. Mimo to administratorzy „Katolickich memów” dość odważnie łączą memosferę z ikonosferą chrześcijańską, tocząc „memową świętą wojnę” przeciwko tym, których uważają za wrogów Kościoła.

*

Bez bardziej dogłębnych badań nie można jednoznacznie orzec, czy faktycznie mamy do czynienia z narodzinami „alt-katu”. Rzeczywiste są natomiast paralele między alt-rightem a zjawiskami obserwowanymi w internecie i związanymi z Kościołem w Polsce. Katolicyzm rozwija się także w świecie wirtualnym. Tak jak alt-right rodził się tuż pod nosem amerykańskiego establishmentu, tak i alt-kat powstawać może zaledwie kilka kliknięć od niczego niepodejrzewającego Kościoła hierarchicznego i jego wiernych.

[Przypisy i linki – poniżej]

Komentarze

Źródło:
https://pl-pl.facebook.com/magazynkontakt/posts/1561753733860118


A wszystkim tzw. alt-katolikom proponujemy, jak już zaznaczono w powyższym tekście, natychmiastową zmianę wyznania. Na jakie, to już temat do zupełnie odrębnej dyskusji. W końcu w dzisiejszych czasach nikt już przecież nie musi męczyć się w konkretnym związku wyznaniowym, jeżeli coraz bardziej nie zgadza się z jego założeniami i poglądami. Istnieje przecież wolność wyboru, przynajmniej na razie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz