szeroko

test1

Mroki Średniowiecza- Kościół, czary i tortury

„MROKI ŚREDNIOWIECZA”
- Józef Putek

Ta książka stanowi prawdziwą kopalnię wiedzy, o tym jak naprawdę średniowiecze wyglądało. To nie tylko epoka pokornej modlitwy, męczenników w imię wiary czy bogobojnych niewiast. W prawdziwym świetle jawi się jako czas okrucieństwa, totalnego zdeprawowania i zezwierzęcenia. Tłumy obserwujące codzienne zbrodnie zatracają swoje ludzkie odruchy, chłopi traktowani, niczym bydło, karani za byle jakie przewinienie śmiercią, brak zahamowań ze strony duszpasterzy, tortura, jako wspaniały sposób na biznes. Oprócz tego wiele sylwetek z kart historii, min. Papież Grzegorz VII, papież Innocenty VIII, król Bolesław II Śmiały… to tylko przedsmak tego co czeka was podczas lektury „Mroków Średniowiecza”. Z książki dowiadujemy się mnóstwo ciekawych choć zaraz wstrząsających historii. Czytając ją zastanawiamy się czy aby na pewno obyczaje ze średniowiecza zaginęły. Czy dziś z niektórych krajach nie stosuje się tych samych metod? Można stwierdzić że dużo wynieśliśmy ze średniowiecza choć czasem niekoniecznie dobrego.

Z książki dowiadujemy się mnóstwo ciekawych choć zaraz wstrząsających historii. Czytając ją zastanawiamy się czy aby na pewno obyczaje ze średniowiecza zaginęły. Czy dziś z niektórych krajach nie stosuje się tych samych metod? Można stwierdzić że dużo wynieśliśmy ze średniowiecza choć czasem niekoniecznie dobrego. być może za kilka wieków powstanie książka o mrocznych czasach XXI wieku i ówcześni ludzie będą się dziwić jak można dopuścić do takich zbrodni i okrucieństw.


"Józef Putek- działacz ruchu ludowego-prawnik i publicysta. Żył w latach 1892- 1974. Wydał książkę „Mroki Średniowiecza”, która w okresie dwudziestolecia była jedną z prac przedstawiających w śmiały sposób relikty średniowiecza. Autor porusza w niej problematykę prawie zawsze pomijaną, a więc taką jak: rola Kościoła w życiu dawnej wsi polskiej, obyczaje, przesądy, fanatyzm, okrucieństwo i ucisk społeczny. „Mroki Średniowiecza” spełniają pozytywną role poznawczą ukazując problematykę czarów, tortur i kaźni. Wiara w gusła i czary jest tak dawna jak ludzkość. W pewnej formie przetrwała ona po dzień dzisiejszy. W znachorów, w kabałę i pasjanse wierzyli politycy, wojskowi, a nawet duchowni. Przeróżni astrologowie, jasnowidze, chiromantki, obiecywały za parę złotych odkryć przyszłość w najbardziej dokładnych szczegółach. Tępieniem czarownic zajmowali się już w początkach XIII wieku, sędziowie trybunałów Św Inkwizycji. Im więcej wysiłku wkładali w swoją pracę, tym mniej było z niej pożytku, ponieważ ilość czarownic nie zmniejszała się lecz zwiększała. Współczesne prawo, urzędy i sądy patrzą na czarownice jak na oszustki albo na osoby chore, natomiast członkowie trybunałów Św Inkwizycji wierzyli, że czarownice sprowadzają klęski elementarne np.: ulewy. Wierzono, że czarownica może zepsuć nabiał, mordować dzieci, aby wytworzyć z nich maść czarodziejską i tym podobne niedorzeczności. Wiara w to, że czarownica to zły demon, dyktowała im najpotworniejsze wyroki jako akt zemsty za nieszczęścia które spadły na ludzi. Prawo niemieckie, zawarte w „saksonie”, przyjęte również w Polsce postanawiało: „Każdy chrześcijanin, który jest heretykiem lub trudni się czarostwem, lub truciem ma być na stosie spalony”. Wiarę w istnienie czarów i czarownic ugruntował papież Innocenty VIII. Stwierdzał on, że wiele osób zapominając o zbawieniu duszy i wierze katolickiej wdaje się w kontakty z demonami, co prowadzi do wielu zniszczeń za pomocą czarów: giną nowo narodzone dzieci, na polach nie ma plonów. Ksiądz Piotr Skarga napisał wiele słów o czartach, czarnoksiężnikach i czartowskich służebnicach. W roku 310 Żyd-czarownik Zambro wprowadził rozmowę z papieżem Sylwestrem I. Żyd kończąc rozmowę szepnął w ucho woła jakieś magiczne słowo, pod wpływem którego wół ryknął i zdechł. Żyd z dumą powiedział, że papież nie jest zdolny uczynić takiego cudu. Papież zaproponował Żydowi aby swoją mocą przywrócił życie wołowi, niestety Żyd nie potrafił tego uczynić. Wtedy papież wezwał imię Boże, rozkazał aby wół wstał i tak się też stało. Widząc to Rzymianie przyznali zwycięstwo Sylwestrowi I, a Żydzi wszyscy przyjęli świętą wiarę. Skarga, opisuje żywoty dwóch Makarych. Jeden z nich, to cudotwórca, który przywrócił kobiecie klacz zamienioną w ludzką postać. Drugi znalazł lekarstwo na kłopoty z cielesnymi pokusami, które go dręczyły. Przez 6 miesięcy siedział przy błocie w bagnistej puszczy, gdzie kąsały go komary. Ks. Skarga pisze też dziwne historie o świętych, którzy nosili swe święte głowy. O czary obwiniano kobiety wiejskie i miejskie, do dnia dzisiejszego nieznane są wypadki obwinienia szlachcianek. Proces sądzenia przeprowadzany był przez władze gromadzkie tj. wójta i siedmiu przysiężnych. Przebieg takich procesów, oraz opisy tortur, liczbę ofiar można było ustalić na podstawie aktów i ksiąg sądowych wiejskich i miejskich. Były trzy sposoby przeprowadzania procesu przeciw czarownikom: - gdy ktoś przed sędzią oskarży kogoś o występek czarostwa, obiecując go dowieść i zapisuje się na poniesienie kary na wypadek nieudowodnienia występku, - gdy ktoś donosi o czarownicy, nie zobowiązuje się przeprowadzić dowodu, ani nie skarży formalnie lecz mówi, że donosi z żarliwości religijnej, - przez inkwizycje, kiedy nie ma nikogo, który by skarżył, lecz w jakimś mieście lub wsi szerzy się plotka, że są czarownice. Są trzy rodzaje czarów: - SPECIES DIVINATORIA- rodzaj czarowników którzy wróżą o przeszłych i przyszłych rzeczach. Są to nekromantycy i czarnoksiężnicy, - SPECIES AMATORIA- dla amatorów w celu nakłaniania niewiast i mężczyzn do lubieżności, - SPECIES VENEFICA (MAZEVICA)- najszkodliwszy czar z którego wynikały nieszczęścia, choroby i śmierć. Przyznanie się oskarżonej do czarów to najznakomitszy dowód winy, aby ten dowód uzyskać poddawano oskarżoną torturą. Zanim jednak torturowano, czarownice poddawano próbą. Było pięć prób: - próba łez- istniał przesąd, że czarownica, nie uroni jednej łzy. Sędzia zaklinał podejrzaną na łzy Jezusa Chrystusa, które za zbawienie wylewał na krzyżu. Wtedy jeśli była winna nie płakała, a niewinna wylewała łzy. - próba szpilkowa- polegała na wygoleniu włosów na całym ciele. Wierzono, że jeżeli się czarownicę „odwłosi” diabeł przestaje mieć nad nią moc. Wtedy szukano znamienia w postaci plamy i w to miejsce wkłuwano szpilkę. Krew z tego miejsca nie ciekła. - próba ogniowa- pytano się oskarżonej czy jest gotowa nieść rozpalone żelazo. Próba mało stosowana. - próba wodna- kobiety zaprowadzano nad staw lub rzekę, rozbierano do naga wiązano je w tzw. „kozła” i wrzucano do wody. Jeżeli wrzucona tonęła była niewinna, jeżeli pływała była czarownicą. - próba wagowa- był przesąd, że czarownice są lekkie jak pierze. Jeżeli kobieta ważyła mniej niż mówił przepis była winną. Torturowanie i palenie czarownic praktykowane było w Polsce we wsiach klasztornych i szlacheckich. Odtrutką na czary niewiast- czarownic były sztuczki Kuglarskie, a często praktyki oparte na wielkim doświadczeniu i obserwacji zjawisk naturalnych. A oto przykłady czarów i czarownic w Polsce: - Sąd w Turku skazał Annę Jedynaczkę i Annę Bogdankę na spalenie na stosie, bo były w przymierzu z diabłem, zaś w 1664 roku skazał na spalenie Agnieszkę Podgolonkę. - W roku 1645 w Poznaniu spalono żywcem Reginę Borożkę, gdyż zeznała, że spółkowała z diabłami. - W roku 1721 w Poznaniu ścięto Andrzeja Bocheńskiego, ponieważ podpisał grograt własną krwią diabłu. Tego typu przykładów można podawać jeszcze bardzo dużo, gdyż na podstawie tej książki możemy stwierdzić, że w Polsce było całe mnóstwo czarownic i czarowników.

Tego typu wyroków było tysiące. Dochodziło również do samosądów na osobach podejrzanych o czary.

Po rokiem 1276 opisana jest historia pewnego człowieka który będąc już na łożu śmierci był namawiany do spowiedzi. Odmawiał tłumacząc się tym, iż jest oddany diabłu "Zaraz też usłyszeli uderzenia, którymi go diabli traktowali, ale nikogo nie widzieli, tylko słyszeli trzask i plask uderzeń i widzieli rany, a sińce na ciele. Umierający zaś nie mógł głosu żadnego ze siebie wydobyć, tylko twarz marszczył i wykręcał i tak śród plag diabelskich życie zakończył".


Polska praktyka sądowa kształtowała się pod wpływem sądowej praktyki niemieckiej. Z Niemiec przeszczepiono do Polski praktykę prowadzenia procesów sadowych, a w zwyczajach niemieckich znaleziono pierwowzory różnych kar stosowanych przez sadownictwo polskie. W Polsce powszechnie znane było prawo saskie. Według praw niemieckich, przyznanie się obwinionego do popełnienia zarzuconego mu czynu było najważniejszym dowodem w procesie. Jednym ze sposobów przyznania się do winy było torturowanie podejrzanego. Do zadania bólu służyły różne urządzenia, które z biegiem czasu zmieniane były w precyzyjne maszyny. Tortury dzieliły się na kilka stopni, każdy stopień tortury mógł być jeszcze zaostrzony przez dodanie do niego jednej bądź więcej równoczesnych tortur. Proces karny rozpoczynał się od uwięzienia człowieka podejrzanego o popełnienie czynu przestępczego. Za więzienia służyły piwnice, lochy, wieże , strażnice, a po wsiach spichlerze, chlewy, a nawet specjalne kamienne areszty. W Lwowie więzienia miały swoje nazwy np.: Awedyczka, Gielazynka, Pod Aniołem, Wesoła. W Krakowie ludowe więzienie było w podziemiach wieży ratuszowej, a szlacheckie w podziemiu baszty Senatorskiej na Wawelu. W Andrychowie zachowała się do dziś izba tortur i wiezienie. Przetrzymywanego człowieka krępowano łańcuchami lub sznurami w ten sposób, ze dłonie przywiązywano do stóp. Nazywało się to kozłem. Pomiędzy ręce i nogi, przeciągano drążek i przy jego pomocy przenoszono skrępowanego z miejsca na miejsce. Wygięte plecy ułatwiały katom smaganie powrozami i kijami.

Były też inne sposoby pozbawienia aresztowanego ruchu. Służyły do tego dyby. Były to grube kloce drzewa położone na siebie i skręcone śrubą. W każdym klocku wyżłobiony był otwór w formie koryta. Aresztowanemu wkładano tam ręce i nogi. Aresztowanych przykuwano również do ścian lub belek zbitych w kształt krzyża. Po pewnym czasie na skazanych w ten sposób siadało robactwo i wygłodzone szczury. Można tylko nabrać wyobrażeń o nieporządkach panujących w więzieniach oglądając lochy i piwnice zamkowe. Sędzia mógł skazać na tortury, jeżeli istniały do tego „Znaki pokazujące występek”. W Niemczech jak również w Polsce stosowano najczęściej tortury: - zaśrubowanie kciuków- używano do tego narzędzia w formie prasy na śrubach. Ściskano nimi palce u rąk lub jednocześnie palce rąk i nóg. - sznurowanie ramion- używano do tego lin włosianych lub konopnych. Oskarżonemu wyciągano ręce w przód lub w tył i zawiązywano je w taki sposób, że środek liny opasywał ręce, końce zaś trzymali oprawcy, podczas gdy trzeci trzymał ręce. Podczas przesłuchania oprawcy szarpali za końce liny przez co sznury zaciskały się. - „hiszpańskie buty”- nazywano tak dwie żelazne płyty podobne do rozciętej cholewy buta, które zakładano na łytkę i zaśrubowywano. - przypiekanie- łączona była z torturą rozciągania. Polegała ona na przypalaniu ciała pod palcami. Używano w tym celu pochodni z rozpaloną smołą. Stosowano też wlewanie gorącego oleju do gardła. W muzeach niemieckich znajdują się jeszcze inne narzędzia tortur takie jak: - „tron dziewiczy” lub „konfesjonał” - „deptak” - „kołnierzyki” Postępowanie karne przy zastosowaniu tortur przeprowadzano tylko przeciw chłopom i mieszczanom. Duchowieństwo, szlachta, wyżsi urzędnicy nie mogli być poddawani torturom, chyba, że popełnili zbrodnie polityczną. Prawo zwyczajowe nie pozwalało na torturowanie dzieci poniżej 14 lat i starców powyżej 60 lat, ludzi chorych kobiet w odmiennym stanie. Tortury wykonywano zazwyczaj przed południem, nie dając nic więźniowi do jedzenia. Tortury trwały kilka godzin. Jakiekolwiek katowanie odbywało się w takich miejscach, aby krzyki i jęki katowanych nie przedostawały się na zewnątrz. Dla lepszego zabezpieczenia się w tej sprawie wpychano torturowanemu do ust przyrząd w formie gruszki, który tłumił jęki. Czasami jednak zdarzało się, że oskarżony zniósł tortury, nie wyznając winy, wtedy sąd musiał go uwolnić. Tortury wykonywał kat. Aby zostać katem trzeba było przejść niższe stopnie nauki i praktyki tego rzemiosła. Stopniem niższym była funkcja oprawcy. Gdy obowiązkiem i uprawnieniem kata było stosowanie tortur, ogłoszenie wyroków i wykonywanie kary śmierci, przez ścięcie, łamanie kołem, podpalanie stosu, to hycel był kompetentny tylko do powieszenia i ćwiartowania skazańca, do wypalania piętna, ucięcia rąk, uszu. Kat za swoje czynności pobierał wynagrodzenie według taryf urzędowych, a ponadto dostawał stałe uposażenie np. pensja kata w Poznaniu wynosiła 332 zł, a w Krakowie 188 zł rocznie. Utrzymanie kata było bardzo kosztowne toteż nie każde miasto mogło sobie pozwolić na zatrudnienie tego rzemieślnika. W Polsce zniesiono tortury w roku 1776 z okazji sprawy „czarownic” z Doruhowa. Na ziemiach polskich które przy pierwszym rozbiorze Polski przeszły pod panowanie Austrii, Prus i Rosji, zniesiono tortury aktami prawodawczymi.

Straszliwa była procedura sądowa karna, ale jeszcze ohydniejszy i straszliwy był system kar. Z czasów średniowiecza znane są kary cielesne, jak kara kruchotania nóg i rąk, obcinania rąk, uszu, wyrywania języka, które jednak z biegiem czasu, jako samoistne kary zanikały. Z kar cielesnych najdłużej przetrwała kara piętnowania, czyli wypalania znaków na twarzy. Za czasów Bolesława Chrobrego karano również za cudzołóstwo. Przybijano mężczyźnie mosznę gwoździem do deski, na desce kładziono brzytwę, dając mu do wyboru albo śmierć przez poderżnięcie gardła albo kastracje. W 1170 r. za panowania króla Bolesława Kędzierzawego został skazany na śmierć za zabicie biskupa płockiego kasztelan Bolesta. Boleste owinięto w płótno, oblano woskiem, potem zapalono płótno i oprowadzając zamęczono. Kara włóczenia końmi znana była już za króla Łokietka. Stłumiono wtedy bunt mieszczan krakowskich w ten sposób, że włóczono ich końmi przez ulice pod szubienice. Z powyższego wynika, ze system kar w przeszłości był barbarzyński i okrutny. Sędzia był panem rzeźni. Z wieku XVI- XVIII zachowały się sądowe księgi wiejskie i miejskie które pozwalają zajrzeć w system kar stosowanych przez sądy wójtowskie. Sądy te wyznaczały karę majątkową pieniężną polegającą na obowiązku zapłacenia grzywny na rzecz gromady, sądu, dworu, a także na rzecz strony oraz złożenia kościołowi pewnej ilości wosku. Znane są też kary publiczne wystawiające człowieka na publiczną obmowę i szyderstwo. Do takich kar należy leżenie krzyżem w kościele. Karą stosowaną w sądach miejskich i wiejskich były tzw. plagi odpuszczone i nie odpuszczone. Znana też była kara przymusowych robót. Kary te należały do łagodnych. Jedną z surowszych kar była kara „wyświecenia” ze wsi lub z miasta. Wyświecenie odpowiadało dzisiejszemu „szupasowi policyjnemu”, który o tyle lepiej się przedstawia, że kieruje szupasowanego do miejsca przynależności, dawniej zaś kończył się on wypędzeniem wyświeconej osoby z granic wsi na tułaczkę po świecie. Wyroki sądów miejskich wykonywano pod figurą sprawiedliwości, czyli pod pręgierzem. W Poznaniu taki pręgierz do czasów wojny stał przed ratuszem. Była to figura przedstawiająca rycerza, który w ręku trzymał miecz. Podobny pręgierz istniał w Krakowie. W polskim systemie kar znajdowała się również kara śmierci. Stosowano śmierć przez zagłodzenie człowieka, przez wbicie człowieka na pal, palenie ich żywcem na stosie, ścięcie głowy toporem, karano szubienicą, kobiety za usunięcie płodu duszono żywcem zakopując je w grobie i przebijając wbijanym palem. Egzekucje na skazańcach wykonywano zawsze publicznie na specjalnych placach albo na rynkach. Zemsta rozpowsierała się również na martwe przedmioty, a w szczególności na jego domostwo. Z mocy wyroku sądowego burzono i z ziemią zrównywano jego dom, aby w ten sposób pamięć o nim zaginęła."


Źrodło:
https://bit.ly/2H3JCdI

<Card /

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz