Chiński bóg osób homoseksualnych
Tu'er Shen (chiński: 兔兒神, Kocięcy Bóg - kocię to w tym przypadku młode zająca) albo Tu Shen (chiński: 兔神, Króliczy Bóg) to niemal zapomniane bóstwo z ludowej religii Chin, które teraz powraca do łask.
Hu Tianbao (胡天保) był chłopakiem, który zakochał się w cesarskim inspektorze prowincji Fujian. Nie mógł otwarcie głosić swoich uczuć ze względu na wysoką pozycję społeczną wybranka. Dlatego pozostało mu jedynie podglądanie go w kąpieli.
Gdy został złapany i wyznał swoją miłość, inspektor kazał go zachłostać na śmierć...
Hu wrócił we śnie do ziomka ze swojej wioski. Powiedział, że władca zaświatów ogłosił go Króliczym Bogiem i trzeba mu wybudować kapliczkę. Dlatego że został zabity za miłość.
Tak miała się zacząć historia Króliczego Boga. Niewiele wiemy o tym kulcie, przekazy, które się zachowały pochodzą od urzędników chińskich, którzy byli nieprzychylni bóstwu, a część może być zmyślona przez poetów.
Mimo tego na Tajwanie taoistyczny duchowny Lu Wei-ming (盧威明) postanowił ożywić kult Króliczego Boga (na marginesie - Tu'er Shen nie wygląda jak królik czy zajączek, w ten sposób określano po prostu w chińskim osoby homoseksualne) i otworzył Króliczą Świątynię (兔兒廟), by dać osobom homoseksualnym ich miejsce.
Lu reklamuje swojego boga jako mającego chody u boga miasta Chenga Huanga (城隍). Podkreśla też, że jest pracowity i ze względu na swój jednak lekko poniżający przydomek, jest gotów dać z siebie więcej niż inni bogowie, jeśli ktoś się do niego gorliwie modli.
Mam nieodparte wrażenie, że Lu traktuje swojego boga bardzo merkantylnie i odkopał go z historii chińskiej religii ludowej, by znaleźć swoją niszę na rynku religijnym. Świątynię hojnie obdarowują daninami liczne zastępy (głównie mężczyzn, ale Lu nie dyskryminuje lesbijek).
Mimo tego, nie brakuje dowodów na to, że Tu'er Shen rzeczywiście działa. Kilkanaście lat po otwarciu kaplicy, na Tajwanie wprowadzono równość małżeńską, jako w pierwszym azjatyckim kraju
https://bit.ly/2Mo2sPA
Hu Tianbao (胡天保) był chłopakiem, który zakochał się w cesarskim inspektorze prowincji Fujian. Nie mógł otwarcie głosić swoich uczuć ze względu na wysoką pozycję społeczną wybranka. Dlatego pozostało mu jedynie podglądanie go w kąpieli.
Gdy został złapany i wyznał swoją miłość, inspektor kazał go zachłostać na śmierć...
Hu wrócił we śnie do ziomka ze swojej wioski. Powiedział, że władca zaświatów ogłosił go Króliczym Bogiem i trzeba mu wybudować kapliczkę. Dlatego że został zabity za miłość.
Tak miała się zacząć historia Króliczego Boga. Niewiele wiemy o tym kulcie, przekazy, które się zachowały pochodzą od urzędników chińskich, którzy byli nieprzychylni bóstwu, a część może być zmyślona przez poetów.
Mimo tego na Tajwanie taoistyczny duchowny Lu Wei-ming (盧威明) postanowił ożywić kult Króliczego Boga (na marginesie - Tu'er Shen nie wygląda jak królik czy zajączek, w ten sposób określano po prostu w chińskim osoby homoseksualne) i otworzył Króliczą Świątynię (兔兒廟), by dać osobom homoseksualnym ich miejsce.
Lu reklamuje swojego boga jako mającego chody u boga miasta Chenga Huanga (城隍). Podkreśla też, że jest pracowity i ze względu na swój jednak lekko poniżający przydomek, jest gotów dać z siebie więcej niż inni bogowie, jeśli ktoś się do niego gorliwie modli.
Mam nieodparte wrażenie, że Lu traktuje swojego boga bardzo merkantylnie i odkopał go z historii chińskiej religii ludowej, by znaleźć swoją niszę na rynku religijnym. Świątynię hojnie obdarowują daninami liczne zastępy (głównie mężczyzn, ale Lu nie dyskryminuje lesbijek).
Mimo tego, nie brakuje dowodów na to, że Tu'er Shen rzeczywiście działa. Kilkanaście lat po otwarciu kaplicy, na Tajwanie wprowadzono równość małżeńską, jako w pierwszym azjatyckim kraju
https://bit.ly/2Mo2sPA
Komentarze
Prześlij komentarz