szeroko

test1

1 Maja - Święto Pracy w dawnej Polsce

29 kwietnia 1919 roku posłowie Polskiej Partii Socjalistycznej złożyli w Sejmie Ustawodawczym wniosek o ustanowienie 1 maja dniem Święta Pracy.

"Od szeregu lat robotnicy polscy porzucają w dniu 1 maja pracę, manifestując uroczyście w imię swych ideałów i dążeń. Rząd rosyjski, a później niemieckie i austriackie władze okupacyjne nie szczędziły z tego powodu ruchowi robotniczemu najostrzejszych represji. Przemysłowcy potrącali świętującym z ich płacy zarobkowej. Sejm Ustawodawczy winien położyć kres tym przedawnionym stosunkom, winien uznać głośno i wyraźnie, że klasa robotnicza ma prawo do własnego uroczystego święta" - głosiło uzasadnienie wniosku, podpisanego m.in. przez Ignacego Daszyńskiego, Norberta Barlickiego, Feliksa Perla, Jędrzeja Moraczewskiego, Tomasza Arciszewskiego i Kazimierza Pużaka.

Sejm wniosku nie przyjął. Pośród posłów socjalistycznych podniosła się wielka wrzawa. "Zrobiliście w tej chwili bezdenne głupstwo, idiotyczne głupstwo!" - krzyczał ze swojej sejmowej ławy Ignacy Daszyński.

Tego samego dnia głosami posłów prawicy i posłów ludowych Sejm ustanowił świętem narodowym 3 maja - dzień uchwalenia konstytucji z 1791 roku.

Oburzeni posłowie socjalistyczni opuścili salę obrad.
"Sejm rzucił wyzwanie robotnikom" - pisał następnego dnia na łamach prasy Norbert Barlicki - "Klub nasz zażądał uznania prawa świętowania dla tych, którzy chcą 1 maja świętować. Nic więcej! To najskromniejsze żądanie, jakie można było postawić dziś, spotkało się z jednomyślną odmową wszystkich ugrupowań sejmowych poza socjalistami: chłopskich, szlacheckich i pseudorobotniczych jak NZR-owcy. Wystarczyło, że to postawili przedstawiciele rewolucyjnego proletariatu, aby pogodzić chłopa z panem, przemysłowca z zaprzańcami sprawy robotniczej, aby spadła maska obłudy z pierwszego Sejmu polskiego i by zatriumfował szatański śmiech wyzyskiwaczy!".

"Konstytucja 3 maja to wspomnienie historyczne, nie mogące dziś wywołać żywszego oddźwięku" - dodawał Feliks Perl - "Zbyt wielką jest różnica czasów i stosunków, aby treść tej konstytucji, jej zasady i przepisy miały dziś jakiekolwiek znaczenie. Różnica ta jest tak wielka, że wiele przepisów ustawy majowej, które swego czasu mogły uchodzić za sposób naprawy stosunków politycznych, dziś urąga wszelkim pojęciom demokratycznym. Miłe jest nam jej wspomnienie, jako dzieła patriotów, którzy chcieli ratować ginącą Ojczyznę. Ale współczesna burżuazja polska, która w przeciwieństwie do twórców Konstytucji godziła się z najazdem i dla sprawy niepodległości nic nie zrobiła, wysuwa obchód trzeciomajowy przeciwko świętu robotniczemu 1 maja. Stara się wykrzesać z siebie wielki zapał dla owej konstytucji, aby wspomnieniem historycznym zasłonić współczesny wielki czyn dziejowy. Z powodu konstytucji 3 maja obłudnie prawi o "jedności narodowej", aby lud pracujący utrzymać pod swoją władzą, aby stanąć w poprzek nowej Polsce, która nie tylko już szlachetczyznę, ale panowanie klasowe znieść pragnie".




Hucznych obchodów 1 Maja w tym roku raczej nie będzie, ale my, prosto z roku 1920, mamy dla Was wewnątrzpartyjną instrukcję PPS-u, dotyczącą organizacji tegoż święta




"Robotnik polski w swej walce wyzwoleńczej zawsze znajdzie u swego boku solidaryzującego się z nim robotnika żydowskiego"

- Henryk Ehrlich (1882-1942), lider żydowskiej partii "Bund", wiec pierwszomajowy w Warszawie, rok 1938.




1 Maja bywał też dniem, w którym zachęcano do uprawiania sportu.

Na załączonym zdjęciu z warszawskiej manifestacji z roku 1933 przedstawiciele związanego z Polską Partią Socjalistyczną klubu "Skra" wzywają do wstępowania do robotniczych klubów sportowych.




1 Maja był nie tylko świętem walki o prawa pracownicze. Bywał też okazją do demonstracji antywojennej.

Na zdjęciu fragment demonstracji pierwszomajowej z Łodzi z roku 1936 roku. W pochodzie zorganizowanym przez Polską Partię Socjalistyczną wespół m.in. z żydowskim Bundem, z socjalistami niemieckimi a także ze Stronnictwem Ludowym wzięło udział ponoć aż 80 tysięcy osób, a imprezie przygrywało aż 10 orkiestr. 2100 osób liczyła sama widoczna na zdjęciu umundurowana milicja, sformowana dla ochrony manifestacji. Na czele pochodu szli m.in. lider łódzkiego PPS-u Edmund Chodyński i przywódca niemieckich socjalistów Emil Zerbe. Demonstranci nieśli ze sobą portrety Ignacego Daszyńskiego, Karola Marksa, Fryderyka Engelsa, przywódcy francuskich socjalistów Leona Bluma, przywódcy hiszpańskich socjalistów Francisco Largo Caballero, a także zamordowanego przez faszystów socjalisty włoskiego Giacomo Matteottiego.




Transparent jest z pewnością odpowiedzią na pojawiające się w owym czasie wezwania części prawicy (m.in. Władysław Studnicki) do wspólnego z Niemcami wystąpienia zbrojnego przeciwko ZSRR. Kilka dni przed 1 majem prasa PPS-owska potępiała takie pomysły jako "niepoczytalne" i "nieodpowiedzialne".


Ówcześni socjaliści konsekwentnie przekonywali jednak, że wojna jest do dupy.
Na obrazku PPS-owski plakat z 1931 ;)



A to 1 maja 1937 roku w Brześciu Kujawskim.

2 tysiące osób wzięło tam udział w manifestacji zorganizowanej przez Polską Partię Socjalistyczną i żydowski Bund. Na załączonym zdjęciu dojrzeć można m.in. byłego posła PPS-u Zygmunta Piotrowskiego (1891-1940), a także portret Karola Marksa niesiony przez jednego z demonstrantów.

"Przesyłamy pozdrowienie braterskie wszystkim tym, którzy walczą we wszystkich krajach świata przeciw faszyzmowi, o nowy ustrój społeczny, o wolność polityczną.

Nie ustaniemy w walce aż będzie dźwignięty w Polsce wysiłkiem świadomym mas nowy ustrój społeczny, aż wolność stanie się prawdą życia polskiego, aż utrwalona zostanie polska niepodległość, wsparta o miliony robotników, chłopów i pracowników umysłowych Rzeczypospolitej.

Domagamy się:
- nowych, demokratycznych, pięcioprzymiotnikowych i zupełnie swobodnych wyborów
- społecznej gospodarki planowej,
- pracy dla bezrobotnych,
- ziemi dla chłopów,
- skrócenia czasu pracy,
- wyborów demokratycznych do samorządu terytorialnego,
- szkół dla dzieci mas pracujących,
- zniesienia obozu odosobnienia w Berezie Kartuskiej.

Niech żyje socjalizm!

Niech żyje 1 Maj!

Wolność!"

- głosił tekst przyjętej na zgromadzeniu rezolucji.



A tak w roku 1935 wyglądał 1 Maja w wielkopolskiej Chodzieży.

W dniu święta pracy "czerwona Chodzież przybrała szatę odświętną" - relacjonowała ówczesna prasa - "W oknach czerwone chorągiewki, towarzysze w czerwonych krawatach, dzieci z czerwonymi kokardami. O szóstej rano odegrano pobudkę. Przez ulice miasta przemaszerowała orkiestra. Pieśni robotnicze zbudziły robotników, denerwując policję. A policja pragnęła snu, bo całą noc zrywała pierwszomajowe afisze.

Na zbiórkę stawiło się 2 tysiące osób: osiemset w tym dniu niepracujących robotników i robotnic, bezrobotni i kobiety, oraz dzieciaki w wieku przedszkolnym i uczniacy, którzy nie poszli do szkoły, bo dzisiaj, jak powiedział jeden z chłopców do nauczyciela, 'jest święto robotników wszystkich ziem'.

O godzinie 13 odbyło się zgromadzenie w największej w Chodzieży sali "Strzelnica". Po zgromadzeniu przeszedł pochód z orkiestrą. W pochodzie wzięło udział z górą 3 tysiące osób. Wieczorem odbyła się zabawa, w przerwach zespół taneczny sekcji kobiecej TUR odtańczył ludowe tańce".

Tak kiedyś świętowano 1 Maja.




Na pochód pierwszomajowy można pójść, a można też pojechać konno.

To Kielce, 1 maja 1932 roku.

Na manifestację przybyła tego roku duża reprezentacja chłopów z okolicznych wsi. Niektórzy, by dotrzeć do Kielc, musieli pokonać ponad 20 kilometrów. Część przyjechała więc do miasta konno. Na załączonym zdjęciu widzimy delegację z miejscowości Smyków.

Manifestacja zgromadziła 6 tysięcy uczestników i nie przeszkodziły jej nawet represje ze strony władz, które kilka dni wcześniej aresztowały część jej organizatorów. Imprezą, którą uwieńczyły uroczysta akademia i występ robotniczego teatru, kierował lider miejscowej PPS, poseł Stanisław Karpiński.




1 Maja był dniem buntu, protestu i walki. Był też jednak dniem, w którym demonstrowano nadzieję, że nastanie w końcu lepsza przyszłość.

Tak jak to pokazuje np. ta grafika z PPS-owskiego pisma "Życie Robotnicze" z 1 maja 1934 roku.




"To wiosenne święto pokoju jest dla przygniecionych do ziemi mas robotniczych jedyną sposobnością do okazania, żeśmy w łonie ludzkości równymi braćmi bez względu na religię, na narodowość, na rasę.

Niechaj nam jeden naród pokażą, który by w swojej pracującej masie ludowej nie chciał z dumą i radością zaliczyć się do wielkiej wspólnej rodziny - ludzkości. A czyż my, Polacy, którym z takim okrucieństwem wydzierano prawo do istnienia, w pysze szowinistycznej moglibyśmy odepchnąć sposobność, przy której godzi nam się stanąć jako równi bracia wszystkich innych narodów?

Któraż policja na świecie, który rząd potrafi w nas zniszczyć i zdusić uczucie braterstwa? Jakaż potęga potrafi z ludzi zrobić szakali drapieżnych, rzucających się na swych bliźnich, dlatego, że ci do innego należą narodu? Może to zrobić tylko ciemnota i nędza - dwie furie towarzyszące wyzyskowi.

A właśnie 1 Maj, objaśniający milionom robotników o najważniejszych ich prawach, jest wrogiem nędzy i ciemnoty ludu"

- Ignacy Daszyński, fragment odezwy pierwszomajowej z roku 1897.




Po lewej: Tomasz Arciszewski przemawia na wiecu pierwszomajowym w Warszawie, rok 1933

Po prawej: grafika zamieszczona w PPS-owskim "Tygodniu Robotnika", 1




"Jak wielkie znaczenie ma dla klasy robotniczej dzień 1 Maja, dowodzi fakt, że gdy hitlerowcy objęli władzę w Niemczech, skradli ruchowi socjalistycznemu dzień święta majowego, próbując przywłaszczyć sobie ten symbol zbratania ludów świata, symbol równości i braterstwa wszystkich proletariuszy bez względu na miejsce zamieszkania i język, jakim mówią.

Sądzili, że kradnąc dzień 1 Maja niemieckiej klasie robotniczej, będą mogli łatwiej przeciwstawić się propagandzie prawdziwie socjalistycznej.

Świeżo nam jeszcze stoi w pamięci moment, gdy Dolfuss doszedł do władzy w Austrii - ten mały karzeł reakcyjny, który prowadził zażartą walkę z socjaldemokratami. I on również chciał się przypodobać wiedeńskiej klasie robotniczej, uznając dzień 1 Maja za święto państwowe.

Przytoczone fakty wymownie ilustrują, jak fascynujący ma wpływ dzień 1 Maja na psychikę klasy robotniczej całego świata.

My wiemy o tym najlepiej, gdyż pod rządami cara święto 1 Maja stawało się nie tylko dniem solidarności międzynarodowej klasy robotniczej, lecz też dniem obrachunków z carskimi zbirami i całym systemem ucisku. W dniu tym manifestowała klasa robotnicza Polski nie tylko swoje przywiązanie do wspólnoty międzynarodowej w myśl hasła "Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!" W dniu tym klasa robotnicza Polski dobitnie podkreślała prawo do życia niezależnego Państwa Polskiego, wskazywała konieczność walki o Niepodległość Polski"

- Jan Kwapiński, wicepremier polskiego rządu na uchodźstwie, rok 1944.




"Kapitaliści chcieli uczynić z robotników bezmyślne śruby wielkiej maszyny, uczynić z nich bydlęta robocze, pozbawione praw człowieczeństwa.

Ośmiogodzinny dzień roboczy jest ciosem wymierzonym przeciwko światu przemocy. Dzięki temu, zdobytemu już przez proletariat prawu, robotnikowi zostaje jeszcze 8 godzin czasu dziennie na pracę wewnętrzną, na kształcenie samego siebie, na korzystanie z tych wspaniałych zdobyczy nauki i techniki, które dotychczas były jedynie udziałem możnych tego świata"

- Norbert Barlicki (1880-1941), poseł Polskiej Partii Socjalistycznej, fragment pierwszomajowego przemówienia z Warszawy z roku 1921.




"Dziś urzeczywistnia się to, co do niedawna było utopią. Runął carat, upadły państwa centralne. Na gruzach rządów zaborczych tworzy się Polska niepodległa.

Socjalizm jest spójnią narodów - socjalizm zbrata narody niepodległe"

- ukraiński socjalista Mykoła Hankewycz (1869-1931) na pierwszomajowym wiecu Polskiej Partii Socjalistycznej w Warszawie, rok 1919.



Z okazji Święta Pracy przypomnijmy tutaj pokrótce człowieka, który 130 lat temu organizował pierwsze obchody pierwszomajowe w Warszawie.

To Stanisław Padlewski (1857-1891), pochodzący ze szlacheckiej rodziny z Podola. Jeżeli nazwisko wydaje Wam się z historii znajome, to śpieszymy wyjaśnić, że Zygmunt Padlewski, jeden z przywódców powstania styczniowego, był kuzynem Stanisława.

"Tradycje rodzinne wyrobiły zeń rewolucjonistę, a temperament gorący, awanturniczy pchał go do czynu, do walki" - jak pisał Stanisław Mendelson. W wieku 19 lat zaciągnął się Padlewski do armii ... serbskiej, walczącej przeciwko Turkom o wyzwolenie Bośni i Hercegowiny. Wkrótce trafił na emigrację do Szwajcarii, gdzie poznał Ludwika Waryńskiego i związał się z ruchem socjalistycznym. Niedługo potem siedział już w niemieckim więzieniu za szerzenie idei rewolucyjnych wśród robotników w Poznaniu. W kolejnych latach zaliczył też odsiadkę w carskiej Cytadeli i pobyt w więzieniu austriackim.

Choć doświadczył represji ze strony wszystkich trzech zaborców, nim jeszcze dobił do trzydziestki, to nie dał się złamać i wiosną 1890 roku przedostał się nielegalnie do Warszawy, by spróbować zorganizować tam pierwsze obchody święta 1 maja.

Jak pisze Adam Próchnik, Padlewski "nawiązał kontakt z miejscową organizacją "Proletariatu". Tej małej grupce ludzie, nie posiadającej dostatecznych wpływów, aby pociągnąć za sobą proletariat warszawski do masowego wystąpienia, potrafił narzucić swój zapał i entuzjazm, i skłonić ich do decyzji zorganizowania w Warszawie strajku w dniu 1 maja. Zaczęła się teraz gorączkowa praca, której Padlewski przewodził. Ułożono z jego współudziałem odezwę i zaczęto ją rozpowszechniać po dzielnicach robotniczych. Ta mała, anonimowa grupa osób potrafiła poruszyć miasto, które dotąd ani razu nie dało się skłonić do masowego wystąpienia. Dnia 1 maja 1890 roku Warszawa była świadkiem strajku, który objął 8-10 tysięcy robotników. Był to w pierwszym rzędzie owoc pracy Padlewskiego".

Latem 1890 roku trafił do Paryża. Na własną rękę zorganizował tam zamach na rosyjskiego generała Nikołaja Seliwerstowa, odpowiedzialnego za infiltrację środowiska rewolucjonistów. Ścigany teraz już nie tylko przez służby państw zaborczych, ale też i policje państw zachodniej Europy, Padlewski przez Włochy, Maltę, Gibraltar i Anglię przedostał się do Stanów Zjednoczonych. Nawet za oceanem nie zaznał jednak spokoju, bo wkrótce zaczęła go poszukiwać i policja amerykańska. Padlewski ukrywać się musiał pod fałszywym nazwiskiem Otto Hausera. Borykającego się z nędzą tułacza wspomagał finansowo Fryderyk Engels. Ciągły stres sprawił jednak, że Padlewski popadł w depresję i w wieku ledwie 34 lat strzałem z rewolweru odebrał sobie życie w teksańskim San Antonio.

"Tak urwało się życie, które całą swą potężną namiętność czynu, całą dynamikę rewolucyjną, poświęciło ukochanej sprawie wyzwolenia klasy pracującej. Tak żył i zginął wielki romantyk rewolucji - Stanisław Padlewski" - napisał o nim Adam Próchnik.




"Chociaż walka dopiero zaczęta, choć jeszcze długo przyjdzie nam borykać się z niewolą kapitalistyczną, to jednak umarli z grobu nie wstaną, a umarła dziś klasa rządząca w Polsce. Umarła dla narodu, choć żyje jeszcze dla swoich geszeftów, dla swojego samolubstwa wyrafinowanego, dla swojego wora ze złotem. I nie ożywi jej żadna policja, żadna przemoc zbrojna, żadna klątwa klerykalna rzucona na lud polski!"

- Ignacy Daszyński, fragment odezwy pierwszomajowej, rok 1905.





Źródła:
https://bit.ly/2KKuMea
https://bit.ly/3f5ixXr
https://bit.ly/3d3fa1h
https://www.facebook.com/przywrocmypamiecopatronachwykletych/posts/2739379052950997
https://bit.ly/2KNfvsZ
https://bit.ly/3d7WWf1
https://www.facebook.com/przywrocmypamiecopatronachwykletych/posts/2737716039783965
https://www.facebook.com/przywrocmypamiecopatronachwykletych/posts/2737698899785679
https://bit.ly/3aRaH0f
https://bit.ly/2yTNkWB
https://www.facebook.com/przywrocmypamiecopatronachwykletych/posts/2741795376042698
https://bit.ly/2KNSMx3
https://bit.ly/35yYZ9L
https://bit.ly/3d6ynPH
https://bit.ly/2VVY3ZE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz